Delta Dunaju – rumuńska Amazonia

Dzisiaj zapraszam Was na mój kolejny wpis o delcie Dunaju – tym razem postaram się zebrać wszystkie wiadomości razem. Jest to druga pod względem wielkości (po Wołdze) delta w Europie. W okolicach mniejscowości Tulcza Dunaj rozgałęzia się na 3 główne  ramiona: Kilia, Sulina i Sfântu Gheorghe (Święty Jerzy). Oddległość  Tulczy do wybrzeża Morza Czarnego wynosi około 80 kilometrów, co daje pogląd na rozmiar terenu, o którym mówimy. Obszar delty obejmuje prawie 3,5 tys km 2 mozaiki wysp, wysepek, mniejszych i większych naturalnych kanałów, starorzeczy, jezior, bagien i trzcinowsik, co stwarza dogodne warunki dla życia ptaków, których gniazduje tutaj aż 300 gatunków! Co za tym idzie delta jest  rajem dla ornitologów. Więszość terenu objęta jest ścisłym rezerwatem UNESCO. My także przybyliśmy tu głownie w celu podglądania rzadkich gatunków ptaków. Aby się dostać na teren delty trzeba przeprawić się przez Dunaj. Jechaliśmy trasą Tulcza- Bestepe – Murighiol, w którym nocowaliśmy. Jest on położony w sąsiedztwie środkowej odnogi Dunaju o nazwie Św Jerzy (Sfântu Gheorghe) oraz nad niewielkimi jeziorkami. Co mnie zdziwiło to właśnie te jeziorka były najciekawsze pod względem ornitologicznym, a nie sam Dunaj. To własnie na jeziorkach, zakolach, starorzeczach, w meandrach ukrywało się niesamowite ptasie bogactwo, zarówno pod względem różnorodności gatunków, jak i liczebności.

Delta Dunaju obejmuje teren tzw Dobrudży. Mieszka tutaj 15 tys. ludzi, głownie rybaków. Większość osób mieszka w domach krytych strzechą lub szkodliwym eternitem. Niekórzy do tej pory żyją bez prądu i  bieżącej wody. Do części wiosek można dostać się jedynie wodą. Zastawialiśmy się, po co niektórym ludziom samochody. Widzieliśmy także cysternę z gazem płynącą na łodzi w celu zaopatrzenia wiosek. Niedogodności związane z trudnością dostępu do bagiennego terenu mają też swoje zalety – uratowały starowierców którzy uciekli z Rosji w XVIII w przed prześladowaniami religijnymi. Do tej pory mieszkają tu ich potomkowie – Lipowanie.

Obecnie cześć mieszkańców delty dostrzegła nowe źródło zarobkowania a mianowice obsługę turystów. Na podwórkach powstały kempingi, a rybacy wypływają dodatko w w celu wożenia łodzią turystów chętnych poznać tutejsze piękno przyrody. A rzeczywiście bogactwo ptaków jest tutaj oszałamiające. Widzieliśmy pelikany, szczudłaki, szablodzioby, ibisy, czaple nadobne i modoronose, żołny i wiele innych. Jedynie czego nie udało nam się spotkać warzęchy – śmiesznego ptaka , którego długi dziób przypomina drewnianą łyżkę. Po rumuńsku mazywa się on Lopătar:) No coż, trzeba będzie tu jeszcze wrócić, żeby go zaobserwować:P .

 

 

Written By
More from Ola

Cudne siedlisko – Jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie…

Jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie… takie miejsce, gdzie czas się zatrzymał...
Read More

9 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *