Przez drogi i bezdroża Rumunii – zdjęcia z samochodu

Wóz jako środek lokomocji

Rumunia to ciekawy kraj. Wystarczy ulicą aby wiele przeżyć, zaobserwować i się dowiedzieć.  Zazwyczaj drogi są złym stanie. Na wsiach często nie ma przejść dla pieszych, dlatego ludzie nie tyle wychodzą, ale wybiegają na jezdnię we wszystkich możliwych miejscach. Podobnie zachowują się zwierzęta – widzieliśmy krowy, konie, kozy idące samopas środkiem ulicy czy bezpańskie psy, które wałęsają się wszędzie. Jest tu dużo autostopowiczów – także ludzie dorośli i starsi korzystają z tego środka lokomocji.

Jadąc drogą można obserwować scenki rodzajowe takie jak np Cygankę, która pierze coś na asfalcie na środku drogi, a obok stoi mąż, który informuje kiedy nadjeżdża jakiś samochód, więc trzeba na chwilę zejść z ulicy. Widzieliśmy też młodą kobietę stojącą dosłownie na środku jezdni z bukietem kwiatów w ręku i niemowlęciem. Prawdopodobnie zajmowała się sprzedażą tych kwiatów.

Nikogo nie dziwiło także, że autobus miał przystanek na samym zakręcie na wzgórzu a ludzie z niego wysiadający i usiedli na trawie.

Rumunia jest krajem kontrastów – obok “zwykłych samochodów” widać ludzi poruszających się wozem jako środkiem lokomocji albo dziwnymi wehikułami, z których odpada np przednia szyba i jest przyklejona taśmą klejącą, albo np boczna szyba unieruchomiona za pomocą wciśniętego śrubokręta, tak aby nie wypadła. W bagażnikach samochodów czasami są wożone przedmioty a ogromnych gabarytach, w taki sposób, że mocno wystają z samochodu. Pan przed nami wiózł w bagażniku lodówkę i wcale się nie przejmował, że kabel z wtyczką lodówki ciągnie się za samochodem po jezdni…

Niektóre samochody w strasznym stanie stanowiły niestety zagrożenie na drodze. Byliśmy świadkiem pewnego zdarzenia, o którym do tej pory nie wiemy, co się zadziało. Jadąc z okolic Buzău w stronę delty Dunaju zobaczyliśmy ogromny płomień i dym. Samochód stał w dużych płomieniach na drodze. Nie przy drodze, tylko na drodze. Nie wiemy, czy ktoś był w środku. Mam nadzieję, że nic sie nikomu nie stało, ale niczego nie jesteśmy pewni. Być może ktoś w ten sposób ” utylizował” samochód, albo zdążył uciec, zanim ogień się rozszalał. A wokół życie toczytło się zwykłym rytmem… Przejechaliśmy dosłownie przy płomieniach mocno palącego się samochodu, tak  jak inni uczestnicy drogi…

Podczas podróży mijaliśmy złote kopuły cerkwi i cygańskie pałace, LIDL’e, Kaulfland’y  a także domy zbudowane z płyt OSB, kryte strzechą albo toksycznym eternitem.

Widzieliśmy także ciekawy sposób budowania rynien, tak że wystają z domu na odległość prawie metra i wyprowadzają wodę bezpośrednio na ulicę.

W żadnym kraju do tej pory nie widzieliśmy takiej plątaniny kabli  internetowych wiszących nad drogą – słyszeliśmy, że podobnie jest w Meksyku.

Także drogowa sygnalizacją świetlna była dla nas mało zrozumiała – zapalone obok siebie zarówno zielone jak i czerwone światło, a kierowcy mimo to jechali prosto.

Uważam, że mimo uniedogodnień warto poznać ten kraj  z całą jego różnorodnością i kolorytem. Warto podróżować samochodem przez drogi i bezdroża Rumunii. Gwarantuje to niezapomnianie przeżycia.

A więc szerokiej drogi – co po rumuńsku brzmi DRUM BUN!

Może Cię jeszcze zainteresować:

Written By
More from Ola

Hanover

Schloss Herrenhausen Tropenschauhaus       30.01.2023 Share on Facebook
Read More

7 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *