Sowy fascynują mnie od dzieciństwa. Mają w sobie coś zagadkowego. Od dawna moim marzeniem było zobaczyć na własne oczy sowę, usłyszeć szelest jej skrzydeł i głos pohukiwania przeszywający ciemności…
Dziuple w rosochatych wierzbach także mają w sobie coś magicznego… Zwracam na nie uwagę od czasu przeczytania dziecięcej książki Marii Kędziorzyny “Czar wielkiej sowy”.
Moje marzenie spełniło się! Zrobiliśmy zdjęcia, które prezentują najpospolitszy gatunek z naszych sów – puszczyka pospolitego (Strix aluco). Podczas wycieczki w Białowieskim Parku Narodowym zwróciłam uwagę na dziuplę w starym drzewie a Mąż dojrzał, że dziupla nie jest pusta!!! Pokazaliśmy to przewodnikowi, który mijając inne wycieczki dumnie dzielił się odkryciem.
Zdjęcie nocne wykonaliśmy podczas “Nocy Sów” w parku podworskim w Kliczkowie Małym. Za puszczykami nie trzeba się uganiać po rezerwatach i parkach narodowych, gdyż występują w każdym większym parku miejskim.
Tylko że sowy nie wydają szelestu 🙂 Są bezgłośne w locie.