Jedną z moich dewiz jest “Łap chwilę, nadażające się okazje, jakie niesie życie.” Okazja nadażyła się na zlocie trabantowym (mój mąż jest fanem tym samochodów). Nawet na zlocie trabantowym udało się poczuć nieco bieszczadzkiego klimatu. – weszliśmy na Korbanię z Bukowca zielonym szkakiem.
Z nowych doświadczeń kulinarnych poznaliśmy:
- Hreczanyki – kotlety z mięsa mielonego i.. kaszy gryczanej!
- Fuczki z ciasta naleśnikowego i kapusty kiszonej (krojonej i odsączonej)
- Knysze podobne do pierogów ruskich czyli z nadzieniem serowo- ziemniaczanym
Bieszczadzki klimat poczulismy także w kawiarni “Czatownia Cafe” pełniej książek o tutejszej kulturze i przyrodzie.
Na zdjęciu ćma niedźwiedziówka kaja, która mnie niezmienneie zachwyca.
14.08.2021