Naszym celem podróży była Bieliańska Jaskinia. Jechaliśmy do niej z Zakopanego słynną Drogą Wolności (Cesta Slobody), która przebiega po południowej stronie Tatr. Podróżując nią począwszy od Łysej Polany, mijaliśmy po kolei Jaworzynę Tatrzańską, Podspady oraz Zdziar . Cesta Slobody łączy podtatrzańskie miejscowości oraz wyloty dolin, którymi prowadzą szlaki w stronę gór. Jest to przepiękna widokowo trasa, z której można podziwiać panoramy Tatr Wysokich oraz Bielskich. Widok był tak interesujący, że postanowiliśmy zatrzymać na chwilę samochód, w celu napawania się krajobrazem… Po tym krótkim odpoczynku pojechaliśmy do Tatrzańskiej Kotliny, skąd półgodzinnym spacerkiem poszliśmy żółtym szlakiem do Bielińskiej Jaskini znajdującej się na północnym zboczu Kobylego Wierchu.
Zazwyczaj w jaskiniach zachwyca nas przede wszystkim bogata szata naciekowa. Tutaj na szatę nie można było narzekać, jednak coś innego bardziej przykuło nasza uwagę – muzyka!, a raczej naturalne nagłośnienie jaskini dzięki systemowi korytarzy… Kiedy przewodnik puścił “Rydwany Ognia” Vangelis’a dostaliśmy gęsiej skórki, podobnie było w przypadku Enji z utworem “May it be”. Dźwięk odbijał się echem od komnat i nieskończonej ilości korytarzy jaskini. To jest coś, co naprawdę warto przeżyć! W jednej z sal tzw Śpiewalni (Hudobná sieň), dzięki wspaniałej akustyce, odbywają się koncerty muzyki poważnej.
Mam nadzieję, że kiedyś tu wrócimy posłuchać muzyki oraz zrobić zdjęcia wewnątrz jaskini, gdyż z powodu wysokiej ceny za wniesienie aparatu zrezygnowaliśmy ze zdjęć.
2009.04.22